24 kwi 2013

Orlen Warsaw Marathon 10K
Czyli pełen sukces z nutą niedosytu.

Najwyższy czas na relację z biegu na 10K podczas Orlen Warsaw Marathon. Już podczas odbierania numerów startowych, jak pisałem wcześniej, organizacja, miasteczko i biura zawodów robiły wrażenie. Tak było również podczas samych zawodów.

Na miejsce podwiózł nas mój ojciec, który zawsze nam kibicuje podczas biegów ulicznych. Samochód udało się zaparkować całkiem niedaleko od startu i meta zarazem. Po drodze mieliśmy jeszcze czas na małą rozgrzewkę. Wspaniałe są chwile kiedy w drodze na start spotyka się masy ludzi schodzących się na bieg z różnych stron i kierunków i gromadzących się w jednym celu. Wspólnie przebiec kawałek i dobrze się bawić.

Zastanawiałem się ostatnio nad fenomenem biegów ulicznych. Gromadzą tysiące ludzi, a przecież można by sobie pobiegać tak jak na co dzień. Każdy w swojej ulubionej okolicy, spokojnie bez pośpiechu. Jednak jest coś magicznego we wspólnym zbiorowym bieganiu. To trudne do opisania uczucie - to po prostu trzeba przeżyć. Choćby raz w życiu, przebiec jakiś dystans w takiej gromadzie.

Pobudka, była wcześnie. Potem szybki prysznic, śniadanko i szykowanie się do startu. Pierwszy dylemat jaki się pojawił to jak się ubrać. Poranek choć ładny był niestety całkiem chłodny. Na miejscu okazało się jednak, że w słońcu jest całkiem ciepło. Zatem szybkie ściąganie z siebie długiego rękawa i w samej koszulce biegowej udaliśmy się na start. Potem okazało się to idealną decyzją.
Tuż przed startem udajemy się jeszcze do TojToj raju – nie ma nic bardziej irytującego niż "potrzeba" w trakcie biegu. Od ostatniego biegania w Łodzi podczas, którego mój czas na 10K to godzina i 4 minuty, chodzi mi po głowie, żeby w końcu przełamać magiczną godzinę na tym dystansie. Mam wielką ochotę spróbować pobiec szybciej. Oznacza to poprawienie czasu o ponad 4 minuty – sporo.

Z Magdą ustalamy, że biegniemy moim tempem, a jeśli Magda nie da rady ja biegnę dalej i spotykamy się na mecie. Oczywiście zakładamy również odwrotny scenariusz. Odliczanie, strzał start. Ruszamy... Zaczynamy w tempie około 6.15 - 6.30 minut na kilometr. Tak ma wyglądać pierwszy kilometr ale już po pierwszych 500 metrach przyspieszamy i biegniemy około 6.10

Po kilometrze kolejne przyspieszenie – 5.30 - 5:55 i takie tempo chcę utrzymać do końca. Jest tylko mały problem na Tamce - górka dość długa i męcząca. Ale tam też trzymamy się dzielnie. Długi krok, wyrównany oddech i nie wiadomo kiedy jesteśmy już na samym szczycie. Teraz chwila oddechu – taki odpoczynek w trakcie biegu. Po drodze mijamy maratończyków biegnących w przeciwnym kierunku. Bijemy im brawo, dodajemy otuch okrzykami. Koło 4-5 kilometra widzę, że Magda powoli zwalnia, a może raczej nie przyspiesza - ja natomiast mam niesamowitą moc. Machamy do siebie i już wiem. Biegnę dalej sam. Puszczam do niej oko, wysyłam buziaka i przyspieszam. Niebawem 5 kilometr i wodopój. Dosłownie łyk wody i biegnę dalej.

Pierwszy, organizacyjna niedogodność w biegu na 10K to brak oznaczenia trasy co kilometr. Znacznik i pomiar jest tylko na 5 kilometrze i na mecie. To utrudnia orientację na trasie i utrudnia rozkładanie sił.
Co jakiś czas spoglądam na pomiar – idealnie trzymam tempo i czuję, że mam jeszcze spory zapas sił. Postanawiam ponownie odrobinę przyspieszyć. Biegnie mi się wspaniale. Na 6 - 7 kilometrze mijam wiele osób które zaczęły zbyt ostro i teraz przechodzą do marszu ze spuszczoną głową. Nie raz to widziałem wcześniej. Trzeba się uczyć, szacować swoje siły i planować wysiłek na trasie – choć oczywiście mogą się przytrafić momenty kiedy popełnimy błąd, lup wyznaczymy sobie zbyt ambitny cel.

Skręcam na most Świętokrzyski, już nie daleko do mety. Teraz tylko utrzymać tempo i będzie wspaniale. Zerkam na pomiar czasu – powinno się udać, a jeśli nie to niewiele przekroczę godzinę.
Przebiegam obok stadionu i jeszcze krótki podbieg (krótki ale odczuwam go dotkliwie przy tym tempie i po ponad 9 kilometrach). Ostatnia prosta - daje z siebie wszystko co mogę. Wyprzedzam kolejne osoby i wreszcie przebiegam linie mety! Zerkam na pomiar – 58:13!!! Udało się! Wspaniale! Jest wreszcie dycha poniżej godziny. Stoję przez moment w miejscu. Poprawiłem swój czas od ostatniego biegu o ponad 6 minut! Teraz pozostaje jeszcze poczekać na oficjalne wyniki. Oby nie były gorsze.

Kiedy jestem już w domu – przychodzi SMS od organizatorów. Oficjalny czas 58:11 a więc jeszcze lepiej :) Różnica już nie wielka – ale zawsze.

Słowo jednak jeszcze o organizacji. Impreza zorganizowana z wielkim rozmachem – telewizja, transmisje, a jednak kilka rzeczy nieco psuje obraz wspaniałej imprezy. Jednak najważniejszym problemem była niewystarczająca ilość wody na punkcie nawadniania na 5 kilometrze. Magda, która biegła za mną opowiadała, że kiedy dobiegli do wodopoju okazało się, że nie ma już wody! To po prostu niebywałe, tym bardziej, że podobny problem zgłaszali potem biegacze na 25 kilometrze maratonu. Czy naprawdę to takie problem zapewnić odrobinę wody – w końcu wszyscy zapłacili wpisowe. Przy takim rozmiarze imprezy to zwyczajnie wstyd dla organizatora. Drugą sprawą są sami wolontariusze. W 2 miejscach zdarzyło się że piesi przechodzili przez grupę biegnących i tych na 10K i tych biegnących maraton! Stwarza to wielkie zagrożenie i dal nich samych i dla uczestników zawodów – naraża na kontuzję lub wypadek. Na mojej drodze raptownie wyrosła kobieta na którą niestety wpadłem. Mam nadzieję, że to "spotkanie" nie było dla niej zbyt bolesne. Co mają do tego wolontariusze? Otóż mają. Rozstawieni na trasie – przy przejściach dla pieszych zwłaszcza, mają za zadanie chronić biegnących przed takimi zdarzeniami. Tym czasem oba przypadki zdarzyły się właśnie na przejściach dla pieszych, a wolontariusze patrzyli z głupimi minami cóż to za zamieszanie.

Bieg jednak był bardzo udany! Osobiście i jako przeżycie. Myślę, że w przyszłym roku wpiszę je do swojego kalendarza biegowego. Kto wie może nawet ten dłuższy dystans.

17 kwi 2013

Orlen 10K

Dziś pierwszy dzień odbierania numerów startowych do Orlen Warsaw Marathon. Odbierać można już pakiety do maratonu i do biegu na 10 kilometrów. Ja, a raczej my odbieraliśmy numery do 10K. Pojechaliśmy całą rodzinką. Organizowane miasteczko biegowe robi wrażenie. Fajne pomieszczenia biur zawodów - super miła obsługa. Widzieliśmy budowane już START i METĘ. Na razie wszystko robi naprawdę duże wrażenie. W drodze powrotnej wysłuchaliśmy wiadomości w których jedne z newsów mówił o 26 000 startujących. Jeśli to prawda to będzie naprawdę wielkie wydarzenie. Jedyny mały zgrzyt to brak czapeczki w pakiecie startowym na 10K. Na stronie maratonu widniała informacja, że pakiet obok koszulki i worka zawiera czapeczkę. Jednak dziś w mailu organizator poinformował, że była to pomyłka. Szkoda. Na facebooku zrobił się mały szum. I choćby faktycznie była to pomyłka to pewnie części będzie przykro, inni poczują się zawiedzeni a dla jeszcze innych nic to nie zmienia. Tak czy inaczej lekki niesmak pozostaje. Mam jednak nadzieję, że uda mi się zrealizować moje zamiary startowe, że atmosfera będzie wspaniała, a pogoda piękna. Jeśli tak to mniejsza o czapeczkę ;) Mój plan na te 10 kilometrów - zrobić je w mniej niż godzinę. Czy się uda - zobaczymy już w niedzielę.

Odebraliśmy zatem numery startowe, przymierzyliśmy koszulki i czekamy niecierpliwie na niedzielę. Mój numer startowy to 17823 a Magdy 17824. Opieka dla Kajtka w postaci dziadków jest już gotowa na przyjazd do Warszawy na bieg. Z informacji podawanych przez organizatora będzie zorganizowana strefa dla dzieci, a więc mamy nadzieję, że nasz malec nie będzie się nudzi oczekując nas na mecie! Cóż pozostaje - do zobaczenia na trasie biegu!

16 kwi 2013

Boston - RUN 4 BOSTON - 10K (Trening 71)

Tragiczne wydarzenia w Bostonie odbiły się głośnym echem na całym chyba świecie. Społeczność biegaczy głęboko poruszona atakiem terrorystycznym podczas sportowej imprezy szybko ogłosiła wiele, różnych iwentów zorganizowanych spontanicznie dla wyrażenia swojego wsparcia z ofiarami z Bostonu. Przykre, że ktoś uderza w ludzi zgromadzonych na sportowo rodzinnej imprezie, pokojowo nastawionych, chcących jedynie biegać i dobrze się bawić, bez politycznych podtekstów, bez ideologicznych manifestacji.

Je postanowiłem w tym tygodniu biegać dla Bostonu. Gdyby ktoś chciał się przyłączyć to tutaj możecie dopisywać swoje przebiegnięte kilometry. Idea jest prosta. Pomyślmy choć chwilę o ludziach którzy tam zginęli lub zostali ranni i zadedykujmy im nasz wysiłek. Zapraszam!

Dziś biegałem na 10 kilometrów. Planowo powinno być 5K, ale ze względu na Boston postanowiłem podjąć większy wysiłek. Dziś 10K dla Bostonu! Bieg miał być spokojnym tempem z tylko jednym długim kilometrowym przyspieszeniem. Tak właśnie było.

TRENING (71)

Dystans: 10,1 km   czas: 1h 7:58 min   Średni czas na 1km: 6:42min
Przyspieszenie na 3 kilometrze 5:45 min.
5K: 33:06min

PRZED BIEGIEM

Glikemia: 133mg/dL + 1WW

PO BIEGU

Glikemia: 78 mg/dL
Glikemia godzinę po biegu 102 mg/dL

14 kwi 2013

Łódzka dycha

Rano kiedy otworzyłem oczy i zobaczyłem ledwo 5 stopni na termometrze i mokre chodniki zacząłem się w chaotyczny sposób obijać po ścianach. Miało być ciepło słonecznie i wyszło jak zawsze. Zimno i mokro. Ponieważ bieg miał zacząć się o 9, a mnie udało się zebrać w sobie dopiero w pół do ósmej nie było już czasu na śniadanka. Po drodze na star musiały wystarczyć dwie porcje glukozy czyli 2WW. Po drodze okazało się jeszcze, że nie zabrałem ze sobą dokumentów ani swoich ani od auta. Zacząłem sobie zatem układać już w głowie ewentualne usprawiedliwienia dla policji. Szczęśliwie obyło się bez kontroli. Niebawem parkujemy auto i zmierzamy na start odrobinę przeklinając pogodę i zimno.

Na starcie króciutka rozgrzewka, wizyta w toalecie i ustawiamy się w stosownej strefie czasowej. Ponieważ moja Magda jeszcze nie rozbiegana po zimie ustawiamy się na 1h i 5 minut. Czekamy na start, ludzi przybywa i mam wrażenie, że niestety mój pęcherz powodowany chłodem i wilgocią zaczyna dopominać się do łazienki. Do startu jednak jest już tak blisko, że decyduję się, że toalet będę szukał gdzieś po drodze.

Ruszamy - pierwsze dwa kilometry mijają szybko. Biegniemy równo próbując się rozgrzać, ale czuję, że natura wzywa! Po 2 kilometrze mijamy łódzką Atlas Arenę. Magdzie każę biec dalej w tempie a sam skręcam do toalety. Ponieważ stoją one kawałek od trasy, słyszę żartobliwe "o a Pan na skróty".
Wbiegam szybko do kabiny spędzam tam niezbędną chwilę. No właśnie "chwilę" tak mi się przynajmniej wydaje. Zaraz jednak przekonam się jak bardzo się mylę co do "chwili". Wybiegam i widzę 2 sanitariuszki na rowerach zamykające kolumnę biegaczy! Paniczna myśl "Co jest gdzie są wszyscy?" Biegnę zatem szalonym tempem żeby dogonić Magdę i zająć odpowiednie miejsce. Biegnę bardzo szybko - mijani biegacze patrzą się na mnie dość dziwnie bo wyglądam jak sprinter który zaplątał się między spacerowiczów :) Po chwili jestem obok Magdy. Wyrównuję oddech i już jest dobrze. Dogonienie zajęło mi około kilometra ponieważ za moment mijamy znacznik 3 kilometra.

Przez dłuższą chwilę biegniemy obok Pawła Maja - bosego biegacza z narodową flagą. Jest dość rozpoznawalną postacią na polskich biegach ulicznych. Ktoś z biegaczy pyta Pawła o buty. Paweł odpowiada, że dwa lata temu dostał buty na maratonie w Katowicach ale w nich nie biega, potem kolejne dostał w zeszłym roku właśnie w Łodzi na maratonie, ale jak mówi "nic z tego nie wyszło i dalej biega w swoich najwygodniejszych" - czyli boso. Wielki szacunek dla Pawła! Mam nadzieję, że jeszcze nie raz go spotkamy podczas biegów.

Biegniemy równym tempem do mety co raz bliżej, robi się również co raz cieplej. Koło 5 kilometra stawka zaczyna się męczyć - coraz więcej osób bardzo zmęczonych zmienia bieg na marsz lub wręcz przystaje. Cóż tak to jest kiedy źle oszacuje się swoje możliwości lub na początku gna się jak szalony nie będąc przygotowany na takie tempo. My biegniemy równym tempem w granicach 6:30 km/min chociaż moja pogoń za Magdą po toaletowej przygodzie dała mi tempo w granicach 4:50 km/min!

10 kilometrów minęło szybko. Wbiegamy do hali Atlas Areny przebiegamy przez metę. Jest! Założenie w zupełności zrealizowane 1 godzina 4 minuty 35 sekund! Jeszcze tylko odbieramy medale, przytulamy się, buziaczek i wracamy do domu na późne śniadanie gdzie czeka już nasz synek z dziadkami.

Wczoraj przy okazji odbierania numerów narzekałem na organizację imprezy. Nie było tak źle :) Jednak porównując kwestię organizacji, informacji, łatwości znajdowania różnych rzeczy, np do Półmaratonu Warszawskiego to myślę, że jest jeszcze coś do zrobienia w Łodzi. Jedno wiem napewno - to mój pierwszy start w Łodzi i na pewno nie ostatni! Zatem do zobaczenia w Łodzi w przyszłym roku, a może nawet jeszcze w tym na innym biegu.

13 kwi 2013

Łódzki pakiet

Pakiet startowy w Łodzi odebrany. Piękna pogoda, lekki wiaterek, ale co najważniejsze cieplutko. Mam nadzieję, że taka właśnie aura utrzyma się również jutro podczas biegu. Trasa biegu już dziś zabezpieczana, przygotowywana i testowana. Widzieliśmy po drodze ekipy ustawiające pachołki, auta pilotujące testowane na trasie. Dopinanie ostatnich guzików trwa.

Jak rodowity łodzianin szczególnie bacznie przyglądam się temu co dzieje się w moim mieście zwłaszcza w tak ważnym dla mnie momencie jak bieg maratoński i bieg na 10km. Podczas odbioru pakietu startowego odniosłem wrażenie lekkiego chaosu. Takie odczucia nasuwa mi porównanie do organizacji Półmaratonu Warszawskiego. Jednak nie przesądzam niczego! Zobaczymy jutro, jak będzie w trakcie biegu i po nim! Wierzę, że sam bieg odbędzie się we wspaniałej przyjacielskiej atmosferze i będzie wspaniałą zabawą.

Dzisiaj dzień zupełnego relaksu. Odpoczynek i regeneracja. Wieczorem jakiś lekki masaż nóg, zwłaszcza łydek i kolana. Mam z nim ciągle jeszcze jakieś problemy i dlatego też jutrzejszy bieg w ortezie.

12 kwi 2013

Trening 69 i 70

Krótki post o 2 treningach przed bieganiem w Łodzi. Oba biegi z przyspieszeniami w ramach dystansu 5 kilometrów. Biegałem na bieżni na stadionie, a więc równiutko i miękko po nogami. Nudno jednak potwornie, bo przecież ile można biegać w kółko :) Jedno okrążenie to mniej więcej 280m. O wiele bardziej lubię bieganie w terenie. Natomiast bieganie rytmów o wiele lepiej wychodzi na stadionowej bieżni. Łatwo odliczyć dystans na przyspieszenie, łatwo ustalić przerwę między rytmami.

Rytmy były tym razem mocniejszymi akcentami. W każdym biegu miały długość 280m z przerwa na 560m, 3 powtórzenia na bieg.

TRENING (69)

Dystans: 5,05km   czas 33:49min   Średni czas na 1km: 6:41min
Tempo biegu w granicach 6:45 - 7:05 min/km przyspieszenia 3 x 280m tempo 5:28min/km

PRZED BIEGIEM

Glikemia: 104mg/dL + 3,6WW

PO BIEGU

Glikemia 162mg/dL
Glikemia 60min po biegu: 124mg/dL


TRENING (70)

Dystans: 4,2km   czas 28:39min   Średni czas na 1km: 6:49min
Tempo biegu w granicach 6:45 - 7:05 min/km przyspieszenia 3 x 280m tempo 6:01min/km

PRZED BIEGIEM

Glikemia: 132mg/dL + 1WW

PO BIEGU

Glikemia 122mg/dL



11 kwi 2013

Piszę dla naszacukrzyca.pl

Wczoraj wieczorem na portalu naszacukrzyca.pl pojawił się mój pierwszy tekst o bieganiu z cukrzycą. W tekście "Bieganie - dlaczego warto?" staram się  pokazać co nam diabetykom daje wysiłek fizyczny na własnym przykładzie. Mam plan! Chcę pokazać, że bieganie wcale nie jest takie bardzo trudne ani męczące, że może być źródłem wielu radości i fajnych znajomości, a przede wszystkim, że jest zdrowie i pożyteczne!

9 kwi 2013

Trening 68

Kolejny dzień spokojnego biegania. 5 kilometrów absolutnie tlenowo. Biegało mi się bardzo dobrze, aż tak dobrze, że musiałem co jakiś czas spoglądać na wskazania z jakim tempem biegnę i zwalniać. Jutro dzień zupełnie wolny od biegania. Regeneracja i odpoczynek.

TRENING (68)

Dystans: 5,8km   czas: 40:46min   Średni czas na 1km: 6:55min

PRZED BIEGIEM

Glikemia 80mg/dL + 3WW
Bieg rozpoczynam z glikemią 140mg/dL

PO BIEGU

Glikemia zaraz po biegu: 98mg/dL
Glikemia 60 min po biegu: 106mg/dL

Od pewnego momentu po wznowieniu biegania po przerwie obserwuję znaczące uwrażliwienie organizmu na podawaną insulinę. Ma to swoje dobre i złe strony. Dobra - do posiłków potrzebuję jej mniej, łatwiej mi utrzymać odpowiednią glikemię po posiłkową. Problem polega jednak na tym, że ponownie muszę się "uczyć" tego jak wyliczać dawkę insuliny do posiłku. Oczywiście nie jest to zbyt wielki problem. Bardziej cieszy mnie fakt zwiększonej wrażliwości!

8 kwi 2013

Ja numer 17823 (Trening 67)

Kolejny dzień, kolejny bieg. Piękna pogoda. Jak bardzo mi brakowało słońca i światła... Każda chwila spędzona na bieganiu w tak wspaniałej atmosferze jest jak balsam. Mam nadzieję, że tak wspaniała aura utrzyma się jeszcze przez wiele następnych dni i najbliższe starty będą wspaniałą zabawą.

No właśnie - najbliższe starty w dość nieoczekiwany sposób się zagęściły. Za niespełna tydzień, bo już w tą niedzielę start na 10 kilometrów w Łodzi, podczas biegu Maratonu Łódzkiego, a za kolejny tydzień start w Warszawie, również na 10 kilometrów przy okazji Orlen Warsaw Marathon. Właśnie dzisiaj otrzymałem potwierdzenie nadania numeru startowego - 17823. W obu przypadkach liczę na świetną zabawę i cudowną biegową atmosferę. Jak będzie zobaczymy.

Dzisiejszy bieg to bardzo spokojne 5 kilometrów, zgodnie z ostatnimi przemyśleniami w strefie przemian tlenowych. Bez dodatkowej insuliny i po raz kolejny ten sposób biegania sprawdza się.
Chociaż dzisiaj do piątki podszedłem z niższymi cukrami na starcie, a po biegu zaliczyłem leciutkie hipo - ale takie w granicach zdrowego rozsądku.

TRENING (67)

Dystans: 5,3km   czas: 37:37min   Średni czas na 1km: 6,58min

PRZED BIEGIEM

Glikemia: 148mg/dL
Bez dodatkowej insuliny

PO BIEGU

Glikemia: 69mg/dL
Glikemia po 60min: 88mg/dL

7 kwi 2013

Zawsze z uśmiechem (Trening 66)

Dziś piękna pogoda. O rana czuć w powietrzu wiosnę, słychać ptaki i ... i wreszcie świeci słońce. Tej zimy nic nie zmęczyło mnie tak bardzo jak wieczny półmrok, szarówka i zachmurzone niebo. Od samego rana przebierałem nogami i nie mogłem się doczekać momentu kiedy wybiegnę z domu i będę się rozkoszował wspaniałym dniem.

Wreszcie można ubrać się lżej do biegania - wspaniałe uczucie! Nic nie ściska mi szyi, nie mam na sobie grubszej bluzy. Zaczyna się wolność i swoboda biegania. W samym bieganiu też zachodzą zmiany. Wiosenne porządki nie ominęły sposobu biegania oraz koncepcji treningowej na najbliższy czas, aż do głównego startu w tym roku, czyli Maratonu Warszawskiego. Dokładniej o sposobie biegania i planach już niebawem. Dzisiaj wspomnę tylko, że zaczynam biegać wolniej i dalej, a co pewien czas przeprowadzał będę sprawdziany, żeby móc zweryfikować treningi i dokonać modyfikacji. Ostatnie kilka dni upłynęło mi na bardzo wnikliwym studiowaniu metod treningowych van Aakena. Główna myśl przewodnia jest taka: biegać wolniej lecz dalej - po co to już następnym razem. Mój plan biegowy po ostatnich przemyśleniach mogę podzielić na 2 główne etapy. Etap 1 - biegam dla utraty masy i budowy formy. Etap 2 - biegam dla formy i budowania wyników.

Największą modyfikacją zatem jest bieganie wolniej - sporo wolniej od ostatnich moich biegów tak by mieścić się w strefie przemian tlenowych. Tylko w ten sposób uda mi się zredukować masę. Przy moim wzroście powinienem dojść do wagi 65kg - teraz jest 88kg. Zatem sporo wysiłku przede mną.
Analizując to co pisał Ernst van Aaken przychodzi mi na myśl pytanie. Biegać by schudnąć czy schudnąć by biegać :) o tym jednak całkiem niedługo.

Dzisiejszy bieg był obliczony absolutnie na mieszczenie się w strefie tlenowej. Długo i spokojnie, bez akcentów, po prostu czysta przyjemność! Tak właśnie było. Eksperymentu z insulina ciąg dalszy, a więc dzisiaj biegałem ponownie tylko na bazie, bez dodatkowej insuliny przed biegiem i ponownie było super!

TRENING (66)

Dystans: 10km   czas: 1h 10:35min   Średni czas na 1km: 7:01min
U mnie bieganie w granicach 7min/km to strefa tlenowa.

PRZED BIEGIEM

Glikemia 184mg/dL
Przed biegiem brak krótkiej insuliny.

PO BIEGU

Glikemia: 114mg/dL
Glikemia 60 minut po biegu 93mg/dL
Ten wynik osiągnąłem bez insuliny po biegu. Sam bieg załatwił sprawę.

5 kwi 2013

Czosnek nie tylko na przeziębienia

Czosnek znany jako doskonałe warzywo przyprawa o cudownym działaniu dla naszego zdrowia. O leczniczych właściwościach czosnku wie prawie każdy. Pomaga w stanach przeziębieniowych, lekarze zalecają go profilaktycznie w okresach jesiennym oraz wiosennym kiedy to najłatwiej o przeziębienie. Ale jak donoszą różne źródła to nie jedyne dobroczynne właściwości czosnku. Japońscy badacze dowiedli, iż czosnek dzięki dużej zawartości alliksyny i jonów wanadu może okazać się bardzo pomocny w leczeniu cukrzycy. Otóż łączenie cząsteczek alliksyny i wspomnianych jonów wanadu daje w rezultacie substancję, która może obniżać poziom glukozy u cierpiących na oba typy cukrzycy.
Japończycy pod kierownictwem prof. Hiromu Sakurai przeprowadzili badania na myszach. Okazało się, że przy podawaniu doustnym substancja ta znacząco obniżała poziom glukozy we krwi u mysz z cukrzycą typu II. Podobnym sukcesem zakończyły się padania na osobnikach z cukrzycą typu I.

Być może, któregoś dnia zamiast kłóć się igłami zaczniemy jeść po prostu więcej czosnku.
Na razie jednak czosnek nie działa, aż tak dobrze by móc odstawić insulinę lub inne leki, ale na pewno powinien stać się ważnym elementem naszej diety. Skoro tylko jego spożywanie pozwoli zmniejszyć problemy z regulacją poziomu glikemii, to dlaczego nie wprowadzić go, lub zwiększyć jego udziału w naszej diecie. W końcu bonusem będzie zwiększona odporność na przeziębienia, a to w nadchodzącej wiośnie każdemu się przyda.

Jest jednak jedno "ale". Czosnek, który ostatnio najczęściej możemy kupić w hipermarketach to czosnek pochodzący z zagranicznych upraw - głównie chińskich, który zawiera więcej sztucznych i szkodliwych substancji niż tych dobrych i potrzebnych. Taki czosnek poza walorami smakowymi, przyniesie nam więcej szkody niż pożytku. Co zatem zrobić?
Szukajmy czosnku z polskich upraw. Łatwo go rozpoznać, bo jest mniejszy, mniej dorodny i mniej... mniej obrazkowy :) Tak - nie wygląda jak warzywo z książki dla dzieci. Ma ciemniejszą barwę łupinek i wydaje się jakby brudnawy. Możemy spokojnie przyjąć zasadę, że im czosnek większy, bielszy i dorodniejszy tym gorszy dla nas.

Na rynku w wielu aptekach można kupić preparaty z czosnkiem. To w wielu przypadkach kolejna pułapka. Tabletki z czosnku (nie wszystkie) pozbawione są specyficznego zapachu, bo przeznaczone są dla osób, które go nie lubią, lub nie chcą go w swoim otoczeniu. Niestety za ten zapach odpowiedzialna jest alliksyna. Jak łatwo się domyśleć pozbawiając preparatu tej substancji, tracimy jego kluczowy element.

Zatem - szukajmy polskiego czosnku. Używajmy go w kuchni jako przyprawy lub elementu dań, sosów, sałatek itp.  Kiedy znajdziemy ten dobry, może nie najpiękniejszy ale najlepszy dla nas, może warto kilka ząbków zostawić w wielkiej donicy i mieć pod ręką to wspaniałe naturalne lekarstwo.

Smacznego - zdrowego!

Pierwsze bieganie bez insuliny! (Trening 65)

Dzisiaj pierwsze bieganie bez insuliny. Za radą dwojga bardziej doświadczonych biegaczy dzisiaj podjąłem próbę biegania bez insuliny przed biegiem. Musiała wystarczyć tylko wieczorna baza z dnia poprzedniego! Udało się. Jestem bardzo zadowolony z biegu. Początek był z odrobinę podwyższonym cukrem + 1WW.  Biegało mi się naprawdę dobrze. Dość szybko i wydajnie. Nie wiem jeszcze czy to kwestia takiej techniki czy może co raz bardziej się rozbieguję. Nawet przy szybszym bieganiu, czuję mniejsze zmęczenie a przy przyspieszeniach o wiele łatwiej odzyskuję równy oddech.

Dzisiaj w bieganie wplecione były 2 elementy dodatkowe. 3 przyspieszenia po 20 sekund do tempa około 5min na kilometr przy średniej 6:12 z całego biegu. Drugi element to rozciąganie. 2 serie po około 30 sekund rozciągania mięśni nóg.

Biegałem tym razem bez ortezy. Niestety po półmaratonie kolano jest dość nadwyrężone. Niestety potrafi zaboleć. Zastanawiam się czego dokładnie jest to wynikiem. Zauważyłem bowiem, że gdy zaczynam być zmęczony biegiem i "odpuszczam" sobie trochę technikę biegu, kolano boli bardziej, co może być dowodem na nieprawidłowe stawianie nogi i samoistne nadwyrężanie kolana.

TRENING (65)

Dystans: 6,7km    czas: 42:00   Średni czas na 1km: 6:12min
Czas na 5km: 30:34
Najszybszy kilometr: 5:57min

PRZED BIEGIEM

Glikemia: 144mg/dL + 1WW (Glukoza)
To w momencie biegania powinno dać w sumie glikemię na poziomie ok 175 - 180mg/dL

PO BIEGU

Glikemia zaraz po biegu: 99mg/dL
Glikemia 30min po biegu: 107mg/dL
Glikemia 60min po biegu: 102mg/dL

Jest naprawdę świetnie. W niedzielę kolejny test biegania bez insuliny!

Nowość na blogu - Kalkulator WW

Dziś pojawia się pierwszy na blogu najslodszymaraton.pl Kalkulator WW. Jest bardzo prostym narzędziem ale jakże użytecznym. Często przeliczamy żywność, zawartość węglowodanów na WW. Często jednak bywa tak, że potrzebujemy wiedzieć ile danego produktu możemy zjeść, żeby dostarczyć dokładnie 1WW. Sprawa jest dość ważna np. przy przekąskach. Przygotowany kalkulator właśnie to oblicza. Podajemy ile węglowodanów znajduje się w 100g produktu i otrzymujemy ilość jak przypada na 1WW.





Przykład:

Mamy ochotę na rodzynki. Na opakowaniu sprawdzamy, że w 100 gramach rodzynków jest 64.4g węglowodanów.  W kalkulatorze wpisujemy zatem 64,4 i klikamy oblicz i otrzymujemy 15,53g. Wiemy już zatem, że jeśli chcemy zjeść 1WW rodzynków to musimy odważyć ich 15,5g.

4 kwi 2013

Walka! (Trening 64)

Dzisiaj w planach było 10 kilometrów, ale warunki biegowe są po prostu fatalne! Od kilku dni padający śnieg, na zmianę rozmarza i zamarza. W większości miejsc niestety na dodatek nie jest odgarniany przez instytucje do tego zobowiązane. Tam gdzie alejki i chodniki biegną koło prywatnych posesji sytuacja jest zupełnie znośna. Owszem ciągle sporo śniegu, ale widać, że jest systematycznie odgarniany. Tam gdzie obowiązek odśnieżania spoczywa na mieście, gminie lub dzielnicy sytuacja jest po prostu tragiczna!

Miejskie służby w gestii, których leży odśnieżanie miasta, w tym chodników widocznie uznały, że tańsze będzie wypłacanie odszkodowań ze skręcone kostki, złamane ręce i nogi niż dopełnienie swoich obowiązków.


Rozmoczone śniegowe błoto przykrywa nie równe zmarznięte grudy śniegu. Każdy krok to walka z grawitacją. Trudno nawet wyszukać, kawałka równego chodnika na przyspieszenia. Dzisiaj udało mi się to tylko na 3 odcinkach, a zamiast 10 kilometrów pobiegłem zaledwie 5 z niewielkim kawałeczkiem. Rytmy miały po 20 sekund i tempo około 5:10min na kilometr.

Mimo tych przeciwności biegło mi się w tempie, ale nie miało to nic wspólnego z ładnym technicznym bieganiem. Walka o każdy krok, walka z grawitacją, walka z siłą tarcia, a raczej z jej brakiem.

TRENING (64)

Dystans: 5,4km   czas: 34:49   Średni czas na 1km: 6:22min

PRZED BIEGIEM

Glikemia: 127mg/dL + 3,6WW Przed samym wybiegiem 232 mg/dL + 3j insuliny

PO BIEGU

Glikemia: 116 mg/dL
Glikemia godzinę po biegu: 101 mg/dL

Komentarz:

Sytuacja ciekawa bo normalnie 3j insuliny powinny u mnie obniżyć cukier o 60 mg/dL czyli glikemia powinna wynieść około 170mg/dL. Tymczasem bieganie obniżyło poziom cukru o kolejne 70mg/dL! To dowód na to, że naprawdę warto biegać!

3 kwi 2013

Najsłodszy Maraton na facebooku

Od dzisiaj najsłodszy maraton będzie obecny na facebooku. Zapraszam wszystkich do polubienia strony pod adresem: TUTAJ
Będą pojawiały się tam różne informacja jakich rozwinięcie będziecie mogli potem przeczytać na blogu. Dzięki temu łatwiej będzie zainteresować większą ilość diabetyków bieganiem.

2 kwi 2013

Rytmy (Trening 63)

Dzisiaj bieganie nie zbyt daleko ale z dodatkowymi elementami. 5 kilometrów wzbogacone zostało o przyspieszenia. Seria 4 x po 20 sekund. Taka aura jak dzisiejsza ma swoje minusy - dosłownie minusy. W ciągu dnia spora część wiosennego śniegu zaczęła się rozpuszczać, a teraz wieczorem właśnie za sprawą minusów zamienia się w twarde grudy. Tutaj właśnie zaczyna się problem z bieganiem. Łatwo skręcić nogę w kostce i techniczne bieganie zamienia się w walkę o życie.

W ramach rozpoczynanych przygotowań do najważniejszego biegu w tym roku, Maratonu Warszawskiego zaczynam biegać na początek bardziej technicznie. Lądowanie na palcach, wyprostowana sylwetka, głębokie przeponowe oddychanie w rytmie. Jednak nie równa powierzchnia i groźba skręcenia nogi bardzo wybija z rytmu.

Dzisiaj pobiegłem 5 kilometrów. Pierwsze 2 kilometry odrobinę wolniej w ramach rozgrzewki. Na 3 kilometrze zrobiłem trzy przyspieszenia po 20 sekund i jedno na 4 kilometrze. Ostatnie 500m spokojniej dla rozładowania i ostudzenia organizmu.

Biegało się przyjemnie choć takie akcenty dają w kość, mimo iż nie były bardzo intensywne. Kiedyś zacząłem już biegać z takimi elementami, jednak po przerwie w bieganiu można uznać, że zaczynam wszystko od początku.

TRENING (63)

Dystans: 5,5 km    czas: 34:03min   Średni czas na 1km: 6:18min
Przyspieszenia: 4 x 20 sekund do tempa 4:40 min na 1km

PRZED BIEGIEM

Glikemia 135 mg/dL + 3,6WW isotonic + 4j insuliny

PO BIEGU

Glikemia 104 mg/dL

Łódzki Maraton - okazyjne bieganie.

Za 11 dni i 20 godzin ruszy Maraton Łódzki. Nie nie - nie staruje na tym dystansie - jeszcze nie. Przy okazji maratonu organizowany jest bieg na 10 kilometrów i w nim właśnie biorę udział. Biorę, a raczej bierzemy, bo biegniemy razem. Takie łódzkie, wspólne bieganie. Numery startowe nadane. Ja biegnę z numerem 6655, a Magda 6656.

Teraz dwa tygodnie na dodatkowe rozbieganie, potem zobaczymy jak pójdzie. Ten start traktuję jako sprawdzian przed rozpoczęciem planu treningowego do maratonu.

Od 15 kwietnia będę biegał według 24 tygodniowego planu treningowego. Pewnie znajdą się w nim różnego rodzaju modyfikacje, ale o tym innym razem. W tej chwili jestem w trakcie przygotowywania odpowiedniej tabelki z planem rozszerzonej o miejsce na notatki związane z cukrzycą - to nam diabetykom jest to po prostu potrzebne. Postaram się zamieścić ten plan wraz z tabelką na blogu, żeby każdy kto chce przygotować się do maratonu mógł z niej skorzystać.

1 kwi 2013

Świąteczne bieganie (Trening 62)

Pięknie białe święta, cudownie wiosenne potrawy, ale cel Maraton Warszawski jeszcze w tym roku zobowiązuje do regularnego biegania. Ponieważ święta niosą ze sobą rodzinną atmosferę biegamy razem. Razem z moją Madzią. Kajtek zostaje pod opieką dziadków, a my mamy okazję potruchtać wspólnie.

Niestety, będzie to bardziej truchcik niż regularne bieganie, a to z powodu pewnych kobiecych obciążeń. Dzielnie jednak decyduje się na bieganie ze mną. Nie zakładamy konkretnego dystansu, chcemy pobiegać i wrócić do domu. Jest chłodno, sporo śniegu. Bardziej przypomina to bieganie w święta Bożego Narodzenia.

Wspólnie biega się świetnie! Można odrobinę pogawędzić, a przede wszystkim jesteśmy razem. Po drodze łapie Magdę jakaś kolka - chwila marszu rozwiązuje problem i biegniemy dalej. Biegamy w Łodzi - w parku Julianowskim. Parkowe alejki w ogóle nie są odśnieżone zatem wiosenne truchtanie niczym nie różni się od pełno zimowego biegania!

TRENING (62)

Dystans 6.1 km   czas 40:45 min   Średni czas na 1km: 6:40min

PRZED BIEGANIEM

Glikemia 140mg/dL + 3,6 WW + 4j

PO BIEGANIU  

Glikemia 80mg/dL

14 kwietnia w ramach imprez towarzyszących do Maratonu Łódzkiego jest organizowany bieg na 10km. Razem z Magdą zdecydowaliśmy się na udział w tym biegu. To będzie miły przerywnik w treningach! Jednocześnie okazja do wspólnego biegania. Niestety przy dwóch osobach biegających i jednym małym człowieku, którym trzeba się zaopiekować wspólne bieganie nie jest zbyt częstym zjawiskiem - a szkoda. Choć bieganie przy muzyce jest bardzo przyjemne to bieganie z ukochaną osobą jest o wiele wiele przyjemniejsze!