16 mar 2013

Wszystkiemu winna Marzanna
oraz Łódzkie bieganie (Treningi 58 i 59)

Dziś dwa biegi za jednym zamachem - na blogu oczywiście. Jeden całkiem króciutki a drugi to pełnoprawna dycha. Pierwszy niestety krótko bo zaledwie na 3 kilometry z nie wielkim kawałeczkiem. Wszystkiemu zaś winna Marzanna :) Tak to czasem jest, że biegacze oprócz biegania zajmują się również innymi sprawami. Tym razem było to przygotowywanie dwóch ważnych projektów, komunikacja z drukarnią i... no właśnie Marzanna :)

Marzanna
Nasza panna Marzanna
Bieganie rozpocząłem z myślą o 5 kilometrach. Miało być delikatnie i spokojnie po wcześniejszych 15 kilometrach - po 2 kilometrze jednak okazało się, że jest jakiś "problem" z drukarnią do której nasz klient wysyłał materiały. Żeby wyjaśnić kwestię musiałem mieć przy sobie komputer więc nie pozostało mi nic innego jak skierować się do domu. Wyjaśnienia zajęły mi jakieś 10 minut i mógłbym wracać do biegania lecz na drodze stanęła Marzanna. Choć raczej należałoby powiedzieć brak Marzanny. Następnego dnia do przedszkola powinniśmy zanieść zrobioną Marzannę na przedszkolny konkurs, tym czasem brakowało nam nawet podstawowych materiałów. Sprawę przesądziła mina Kajetana dopytującego się kiedy pojadę do sklepu po "sprzęty" na Marzannę. Popatrzyłem na zegarek i wiedziałem już, że muszę się zbierać do sklepu. Potem spędziliśmy mnóstwo czasu na budowaniu panny Marzanny. Efekt twórczej pracy nas wszystkich możecie zobaczyć na zdjęciu. Podoba się Wam?

TRENING 58

Dystans 3,4 km   czas: 24:53 min   Średni czas na 1km: 7:13 min

PRZED BIEGIEM:

Glikemia 109 mg/dL + 3WW +3j insuliny

PO BIEGU:

Glikemia 96 mg/dL


Zupełnie inaczej było z bieganie w Łodzi. Dzisiaj jesteśmy na gościnnych występach w moim rodzinnym mieście, a że wypada dzień biegowy, pogoda przecudowna, nie mogłem sobie odmówić przyjemności pobiegania. Dzisiejszym celem było 10 kilometrów i sprawdzenie tempa biegania. Sprawdzian wypadł całkiem miło :) Udaje mi się już utrzymywać tempo w jakim biegałem przed przerwą, a także utrzymywać wyższe tempo na wybranych kilometrach.
Bieg zaliczyłem w przepięknym paku Julianowskim w Łodzi. Przy okazji pozdrawiam wszystkich dzisiaj biegających w tym samym miejscu :) Park ma dość zróżnicowaną rzeźbę terenu. Jest dużo małych podbiegów i zbiegów, sporo równych ścieżek, można również "pomęczyć" się na długim wymagającym podbiegu długości mniej więcej kilometra. Daje w kość!

Biegało się świetnie. Słonko wspaniale rekompensowało poranny mrozek.
Zauważyłem niestety, że przy długich podbiegach odrobinę "przysiada" mi kolano. Niestety można się tego spodziewać ze względu na wiele kontuzji jakie dotknęły ten staw w przeszłości. Wypadek na rowerze, potem na nartach a zakończyło się poważnym urazem podczas jazdy konnej. W kolanie utkwił gwóźdź. Dużo czasu musiało upłynąć zanim udało się wszystko wyprostować. Teraz staw jest całkiem sprawny, niestety przy podbiegach, zwłaszcza długich odczuwam pewien dyskomfort, a w rezultacie ból w kolanie. Mimo to dzisiejszy bieg nastroił mnie świetnie na resztę dnia.

TRENING 59

Dystans 10,0 km   czas: 1h 4:31 min   Średni czas na 1km: 6:26 min
Najszybszy kilometr: 6:01 min
Najwolniejszy kilometr: 6:38 min - kilometrowy podbieg, starałem się utrzymywać tempo biegu - jednak tak długi podbieg dał mi się we znaki.

PRZED BIEGIEM:

Glikemia 113 mg/dL + 3WW +3j insuliny

PO BIEGU:

Glikemia 86 mg/dL
Godzinę po biegu odbicie na 111mg/dL


Do Półmaratonu Warszawskiego pozostał tydzień - to zaledwie kilka biegów w dodatku lżejszych przed startem. Zaraz po Półmaratonie rozpocznę staranne przygotowania do Maratonu Warszawskiego.
To główny cel biegowy w tym roku. Będzie to pierwszy Maraton w moim życiu i mam nadzieję, że nie ostatni. Moim celem jest przebiegnięcie, ukończenie Maratonu Warszawskiego, choć pojawia się myśl o tym by może zbliżyć się z wynikiem do 4 godzin, a może i nawet złamać tą magiczną dla biegaczy amatorów czasówkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz